Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces o żarówkę - jest wyrok

Ewa Chojna
Proces o żarówkę - jest wyrok
Proces o żarówkę - jest wyrok Piotr Krzyżanowski
Proces o żarówkę - jest wyrok. Lubiński sąd ukarał naganą Ryszarda Dubiańskiego, który w połowie stycznia przed zakupem żarówki LED w lubińskim Realu wyjął ją z opakowania i wkręcił do listwy.

Proces o żarówkę - jest wyrok

Naganą ukarał sąd Ryszarda Dubiańskiego za zniszczenie opakowania żarówki LED w lubińskim hipermarkecie Real. oprócz tego, zgodnie z wyrokiem, mężczyzna ma zapłacić 100 zł kosztów prowadzonego postępowania. Zdaniem sędzi żarówka po wyciągnięciu jej z opakowania nie nadawała się już do sprzedaży. Ryszard Dubiański zapowiedział już, że złoży apelację do wyroku.

Sędzia prowadząca sprawę, uzasadniając wyrok, stwierdziła, że wina Ryszarda Dubiańskiego nie budzi żadnych wątpliwości.

- Bezsporne jest, że obwiniony uszkodził opakowanie żarówki LED firmy OSRAM, której właścicielem był sklep Real - uzasadniała sędzia Julita Marek-Naskrętska. - Bezspornym jest również, że uszkodzenie to jest trwałe, bo sposób opakowania żarówki, czyli plastikowa obudowa z przyklejoną do niej z tyłu tekturą, był taki, że nie było możliwe bezinwazyjne otwarcie i ponowne zamknięcie tego opakowania.

Ryszard Dubiański nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i przekonywał sąd, że jako klient miał prawo sprawdzić żarówkę, a w tym celu musiał wyciągnąć ją z opakowania.

Sąd jednak jest innego zdania.
- Właścicielem całego towaru wyłożonego na półkach w markecie jest sklep - powiedziała sędzia. - Klient nie jest uprawniony do samodzielnego i dowolnego otwierania towaru, który znajduje się w szczelnie zamkniętych opakowaniach. Żaden przepis prawa nie daje klientom takiego uprawnienia.

Sędzia zaznaczyła jednak, że sklep jest zobowiązany do umożliwienia klientom sprawdzenia towaru. I tak właśnie jest w Realu, gdzie ustawiono testery żarówek.

- Na listwie wkręcone były żarówki oferowane do sprzedaży, a znajdujące się w szczelnych opakowaniach - powiedziała sędzia. - To, że na listwie tej nie było konkretnego modelu, który kupić chciał obwiniony, bo wkręcona była żarówka tej samej firmy, ale o innej mocy i kolorze, nie oznacza jednak, że obwiniony był uprawniony do samodzielnego otwarcia sobie takiej żarówki aby ją sprawdzić. W takim wypadku mógł on, i powinien, udać się do obsługi sklepu z tą konkretną żarówką i zapytać pracownika czy może mu otworzyć dane opakowanie.

Ryszard Dubiański po ogłoszeniu wyroku zapowiedział, że złoży apelację.

- To jest hańba - powiedział nam Dubiański. - Tu poszło o to, że ochroniarz sklepu chciał zedrzeć ze mnie łapówkę. Gdybym mu dał do kieszeni 200 z to by mnie wypuścił, mimo że już policja została wezwana. Wezwałem policję, ale nie sądziłem, że przyjadą znajomi tego ochroniarza. Wiedziałem więc jaki będzie wyrok. To musi wyjść poza teren Lubina - dodaje.

Pierwotnie Ryszard Dubiański został skazany zaocznie przez sąd. Miał zapłacić ok. 240 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto