Zanim wyruszy w teren, sprawdza, czy jest odpowiedni wiatr, wilgotność, a nawet ukształtowanie terenu. Twierdzi, że aby zrobić dobre zdjęcia konieczne jest też odpowiednie światło. Jego dron może wzbić się na wysokość kilkuset metrów i odlecieć nawet na dwa kilometry od „pilota”.
- Warto czasem zaryzykować, ponieważ udany kadr jest nagrodą - mówi Marcin Buczkowski, od kilku lat zafascynowany lotniczą fotografią.
Młody, 30-letni głogowianin o artystycznej duszy i po Akademii Sztuki w Szczecinie, jest obecnie terapeutą zajęciowym i pracuje z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. W wolnych chwilach zajmuje się głównie artystycznym rzemiosłem, bo oprócz fotografii również rysuje i wykonuje projekty graficzne.
- No i jeszcze trochę filmuję – wyjaśnia. - Łączę więc media współczesne z tradycyjnym rysunkiem, do którego ostatnio mocno się przykładam. Robię to zarówno tuszem na papierze, jak i cyfrowo.
Marcin Buczkowski przyznaje, że przedmiotem jego prac są najczęściej ciekawe struktury i faktury. Zwłaszcza lubi je rysować. Obecnie realizuje cykl prac związanych z nieistniejącą już w mieście parowozownią przy ulicy Elektrycznej. - Powybierałem stare śrubki po rozbiórce, potem je zeskanowałem do większego formatu i je rysuję. W fotografii natomiast wybieram, na przykład opuszczone, tajemnicze miejsca. Jednym z moich ulubionych zdjęć jest kadr sielankowego zakola Odry, w oddali majaczące kominy huty, a wszystko na tle zachodu Słońca. Długo czekałem na dobre światło, by złapać to w kadr.
Fotograficzna pasja miała swój początek w dzieciństwie. Zawsze lubił mieć przy sobie aparat. Rok temu zainwestował w wysokiej jakości drona dającego wiele możliwości. Ale aby zrobić fajne zdjęcia, sam dron nie wystarczy. Potrzebne są umiejętności pilota i jego wizja. - Wybieram miejsca, które z góry wyglądają ciekawie – zaznacza głogowianin. - Dlatego zanim zacznę sesję, sprawdzam nawet ukształtowanie terenu. Żeby wyglądały abstrakcyjnie, zdjęcia robione są też sposobem „dziobem w dół”, czyli pod kątem 90 stopni.
Lotnicze zdjęcia wymagają umiejętności
Fotograf przyznaje, że pilotowanie dronem technicznie zaawansowanym, nie jest wcale takie łatwe. Opanowanie urządzenia ważącego niecałe 500 gramów, z wbudowaną kamerą, zajęło mu trochę czasu.
- Trzeba wiedzieć, co się wyświetla na ekranie i być obytym z parametrami, by wiedzieć, jak zareagować w różnych sytuacjach. I przyznam, że cały czas się uczę. Generalnie chcę pokazywać nie tylko okolicę Głogowa, ale troszkę inne spojrzenie na świat, nie tylko z góry, ale i z ziemi. Łączyć fotografię z filmem, a w przyszłości połączyć to wszystko z pasją do podróżowania – mówi pasjonat nowoczesnych mediów, który na swoje „łowy” jeździ rowerem, bo nie ma jeszcze prawa jazdy. Często towarzyszy mu żona Aneta, która już połknęła bakcyla i też robi zdjęcia.
- Jestem jej wdzięczy za wsparcie i wręcz pchanie do przodu – przyznaje głogowianin, któremu marzy się jeszcze wystawa własnych rysunków. I to w głogowskim zamku.
Komary - co je wabi a co odstrasza?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?